piątek, 20 stycznia 2012

Babcia Weronika

 W radiu od  paru dni przewija się temat dnia babi i dziadka. Co prawda głównie słyszę ten temat w reklamach: kup hiacynta,, kup czekoladkę.Dzisiaj troszkę o mojej rodzinie i kochanej mojej babci Weronice.
 Tak jak już pisałam  historia zaczyna się od  bojara litewskiego Jana Butryma uczestnika bitwy pod Grunwaldem.Za zaslugi został na podstawie unii horodelskiej adoptowany do herbu Topór.Pózniej nazwisko przewija się w różnych starych dokumentach.Między innymi Butrym był nosił tytuł Wielkiego Krojczego na dworze Księcia(którego niestety nie pamiętam).Rodzice mojej babci pochodzą z małej wsi Łazduny  leżącej niestety w  tej chwili na terenie Białorusi. Mama Weroniki  Zuzanna już jako około 10 letnia dziewczynka na zaproszenie ciotki wyjechał do Piotrogrodu.Była to typowa emigracja za chlebem.W owym carskim mieście dorastała i wyszła za mąż za pochodzącego z tej samej wsi Józefa Butryma. Co robiła moja prababka tego niestety nie wiem.Pradziad zaś prawdopodobnie pracował w bibliotece.Niestety więcej szczegółów nie znam ale sądząc po zdjęciach wiodło im się całkiem nieżle. W 1912 roku urodziła się ich pierworodna moja babcia Weronika , następnie syn Stanisław i jeszcze córka ,która niestety zmarła. W 1917 roku wybuchła rewolucja  pażdziernikowa i ulice tego pięknego carskiego miasta spłynęły krwią. Weronika mówiła że pamiętała wielkie tafle pobitego szkła i jakieś schody przy parku zasłane zabitymi ludżmi.Miała wtedy 5lat.Jej rodzice w popłochu zmuszeni byli do ucieczki. I gdzie sie ucieka? Oczywiście w swoje strony do Łazdun. Zabrali więc to co się dało ,a mianowicie tulskie samowary,porcelanę kuzniecowską ,sztućce. Problem był w tym że prócz tego nie mieli nic.Rodzina owszem przyjęła ich i karmiła  .Jednak i tam nie było za bogato Przypomne  tutaj ,że moi pradziadowie wyjechali jako małe dzieci i większosć życia spędzili w wielkim mieście.Życie na wsi było im całkowicie obce. No ale cóż czasy były trudne.Pamiętacie serial Boża Podszewka?Myślę ,że w Łazdunach było podobnie.Po kilku latach życia w zawieszeniu Józef zgromadził drzewo na dom.Jednak nie potrafił już zyć na wsi. Całą rodziną wyjechali około 1922 roku do sporego jak na tamte czasy rozwijającego się miasta Białegostoku.(przy Piotrogrodzie musiało wyglądać jak nędzna mieścina).Tutaj pradziad dostał pracę,kupił dom, tutaj urodziło się jeszcze dwoje dzieci Jadwiga i Władysław. Posiadam dowód osobisty mojego pradziadka wydany w 1924roku. W dowodzie jest czy posiada zdość pisania i czytania  tu napisane po rosyjsku. Włada językami -wpisane słowo: też.Jest także wyznanie tu rzymsko -katolickie. Jest także strona o nazwie przynależność Państwowa Polska,a w niej  na jakiej podstawie jakich dokumentów przynależnośćdo Państwa Polskiego została stwierdzona.tutaj zaświadczene. Jakie czasy taki dowód.Moja Weronika skonczyła szkołę.Wyjechała do Wilna gdzie ukończyła szkołę pielegniarską ze specjalizacją położna.Była sliczną kobietka .Taka prawdziwa uroda z tamtych lat. Prawdopodobnie miała starających się o jej rękę co niemiara. W 1928 roku wyszła za mąż za warszawiaka imiennika jej ojca Józefa. Szczęsliwe życie przerywa wojna.Babcia opowiadała mi ,ze kiedy był pierwszy nalot na Białystok ona miała akurat dyżur w szpitalu.Na łózku rodząca a tu nalot.Udało się jakoś bezpiecznie zwiesć kobietę do schronu w piwnicy.Klęła prawdopodobnie wniebogłosy. Jednak większość dzieci rodziło się wtedy w domach.Chodziła więc Weronika odbierając porody . Większość kolegów mojego taty ona odebrała. Na początku wojny trafia też do obozu jenieckiego Gross Rossen  brat babci Stanisław .Za pomocą niemieckiego lekarza o ludzkim sercu  udaje się mu wydostać z obozu. Jednak to co tam przeżył na całe życie odbiło się na jego zdrowiu,. W 1942 rodzi się mój tata jedynak babci..Wcześniej na zapalenie płuc umiera mój pradziadek. Małżeństwo Weroniki też nie wytrzymuje próby czasu.
Moja babcia nigdy nie wyszła ponownie za mąż.Zawsze radziła sobie świetnie sama.Utrzymywała swoją matkę i syna.Pozwalała też sobie na przyjemności życiowe.Zawsze jeździła na zagraniczne wczasy.Po moich narodzinach dużo czasu poświęcała mojej edukacji katolickiej.Wstyd się przyznać ale nie raz jak groźba nie skutkowała stosowała taktykę przekupstwa.
  Przyłączenie terenów z których babcia pochodziła do Białorusi było olbrzymim szokiem.Szczególnie że Białorusina nikt na tamtych terenach nie widział. Żyły tam dwie nacje Polska i Litewska.Według babci nie bardzo się lubiły.Znów przypominam Bożą Podszewkę. Część rodziny wyemigrowała przy pomocy babci do Polski.Ostatni przybył brat cioteczny Weroniki Edward. Był to rok 1956.Dużo jednak nie chciało opuścić rodzinnych stron.Zaraz po wojnie młodzież została siłą wcielona do Armii Radzieckiej.Dowody polskie zostały zmienione na radzieckie z adnotacją pochodzenie polskie. Starsze pokolenie zostało całą duszą i sercem polakami ale młodsze niestety się porusyfikowało. Czego nie udało się przez setki lat zaborcom to udało się przez kilka lat radzieckim komunistom. Zauważcie że w mojej  kresowej rodzinie nie ma rosyjskich imion. A po wojnie niestety się pojawiły.Jako dziecko często odwiedzałam rodzinę po tamtej stronie. Parę lat temu już po śmierci babci tez chciałam pojechać.Wszyscy dostali normalne wizy  a  j a trzy dniową z datą wyjazdu z Białorusi pojutrze. Poczułam się jak jakaś persona non grata.No i nie mogłam wyjechać.Sąsiednie państwo wyraźnie mnie nie chciało.No cóż spróbuje jeszcze raz.
Prababka Zuzanna

Pradziad Józef

Dowód osobisty mojego pradziadka z 1924 r

Mienie przesiedleńcze z PetersburgaKuzniecow

Odziedziczone
 Wiecej zdjeć w tym zdjęcie Weroniki dodam wieczorem

9 komentarzy:

  1. Ago, witam Cię bardzo serdecznie. To prawdziwa radość i niespodzianka dostać od Ciebie komentarz.
    Wiesz, że jestem Twoją fanką od samego początku.
    Czekam z niecierpliwością na każdy kolejny Twój wpis, chyba wiesz dlaczego, bo są bardzo interesujące, ciekawe...
    Pozdrawiam i bardzo, bardzo dziękuję.
    Sara-Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Saro Mario ja też z niecierpliwością czekam na Twoje wpisy i bardzo mi miło ,że zaglądasz do mnie.

      Usuń
  2. Historia zycia mojej babci ze strony mojej Mamy jest takze bardzo ciekawa...
    Masz Agi talent do pisania!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Judith pięknie to Ty piszesz gdzie mi tam do Ciebie!

      Usuń
  3. Twój blog to pasjonująca lektura:) Uciekam do obowiązków, ale na pewno wrócę, dokończę i z przyjemnością będę śledzić kolejne wpisy. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gooocha witam Cię serdecznie.Ogromnie sie cieszę ,że mój blog Ci się podoba.Pozdrawiam i zapraszam do dalszych odwiedzin.

      Usuń
  4. Cudowna opowieść o przeszłych czasach. Miałaś wspaniałą babcię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Będą zdjęcia jak u Pawłowskiego?
    http://luxtime.pl/info/index/pageId/97

    OdpowiedzUsuń