sobota, 27 lutego 2016

Stary krzyż pod Jurowcami

Tuż za Białymstokiem znajuje się niewielka miejscowość Jurowce.Nigdyś porawdziwa wieś dziś bliskie sąsiedztwo dużego miasta sprawiło ,że wybudowano tu mnóstwo nowych domów zupełnie nie pasujacych do wiejskiego krajobrazu.
  Jadąc piaskowa wiejską drogą pomiedzy Jurowcami ,a Nowym Aleksandrowem tuz za wsią gdzies między wysokimi trawami ,a niewielkim drzewem w polu dostrzegłam krzyż. Oczywiscie zatrzymuje samochód i wychodzę na rekonesans. Przedzieram się przez suche krzaki. Po drodze łapie około tuzin kleszczy. Krzyż jest ogrodzony. Oglądam go z każdej strony. Z przodu jest poprawiona przez kogoś szarą farbą data 1888 . Prawdziwy unikat! Ktos postawił go 128 lat temu ! Niestety nigdzie nie znalazłam o nim żadnych dodatkowych informacji.Zapewne stał kiedyś na początku wsi przy głownej drodze. Czas sprawił ,że się troszkę przesunęła. A może stał u kogoś przed domem ,którego już nie ma? Któż to teraz może powiedziec? A może ktoś coś wie?
Samotny wiejski krzyż







 

środa, 17 lutego 2016

Trochę wiosennie ,trochę zimowo oraz nocne strzały i życiowe dramaty

  Budzę się gwałtownie w nocy.Wyrażnie słyszę serię wystrzałów z karabinów maszynowych.Nie ,nie, myśle niemozliwe, to sen lub podobny odglos.Siadam na łózku ,a dzwięk nie milknie lecz wręcz się nasila..Zaczynam się bać i serce wali mi jak oszalałe. Budzę swojego meża : Adam slyszysz? Wojna jaka czy co? I wtedy doznaje olśnienia. Toż kilka kilometrów ode mnie funkcjonuje poligon. Przez kilka lat uśpiony i prawie niesłyszalny. Obudził się po rozpętaniu konfliktu krymskiego i dużo częściej słychac z niego odgłosy manewrów wojskowych. Nigdy jednak te odgłosy mnie nie zbudziły. Dzięki Bogu ,że to tylko ćwiczenia...

 Nie mam na razie czasu na napisanie i opracowanie porządnego posta. Odwiedzone i obfotografowane mam dwie wielkie dawne dworskie posiadłości .Na lepsze czasy czekają tez materiały dotyczące Powstania Styczniowego ,których mam całe mnóstwo.Chyba szybciej jednak napisze o Lanzarote. Ach w wiosennych planach mam jeszcze obfotografowanie i opisanie miejsca bitwy z Jaćwingami w roli głównej.                              .Jeszcze niedawno krajobraz był zupełnie biały. Ziemię otulila gruba warstwa sniegu ,a powietrze było niezwykle mrożne. Ja poniewaz mam tylko wolne niedziele ( i to nie wszystkie)staram się nadrobic tydzień i chociaz w jeden dzien porzadnie sie poruszać i mile zmęczyć.

     Dzisiaj pokaże zdjecia zimowe oraz te całkiem wiosenne. Niektóre robione telefonem.
Zaśnieżona droga

Zimowy las

Na śniegu doskonale widać tropy zwierząt

W tym miejscu w tym roku rzeki nie skuł mróz

Zaśnieżona Lagerta pies mojej córki

Lagerta (znacie te imie?)

Barzo przyjemnie stac przy ognisku w zimowy ,mrozny dzień

Zupełnie niewidoczny zamarznięty leśny strumień ale spod spodu słychac szum wody

Jest i woda

Bobry działaja

Lagerta szaleje

Piesek zmarzł w łapki więc wyląował na rękach


A tu wiosennie

Ten sam las ,ta sama droga


Strumyk odtajał




Kwitnie wawrzynek wilcze łyko

Jest parę minut po północy. Zapatrzona w tablet ogladam Wspaniałe Stulecie. Wtem któś naciska dzwonek w bramce.Dziwne..Wyglądamy przez okno ,a tam ...policyjny radiowóz i dwóch funkcjonariuszy.Czy tu mieszka taki i taki?( mój syn). Jeśli tak to proszę wyjść. Nogi mi się uginają. Policja  w nocy nie przyjeżdża bez ważnego powodu.  Przez głowę przechodzi tysiąc myśli ale jedna dominuje :wypadek , oczywiscie okropny wypadek. Telewizja nauczyła co może oznaczac taka wizyta. Serce mi wali i prawie już płaczę. Po chwili wraca mój mąż ,który wyszedł porozmawiać .Po minie widzę ,że jest dobrze.Okazuje sie ,że poszukiwany jest kolega mojego syna. Jest podejrzenie ,że chce popełnić samobójstwo i rodzina szuka go wszedzie.Etam myślę Łukasz to nie typ samobójcy Miły i spokojny chłopczyk. Pewnie rozstał się z dziewczyną i baluje z kolegami. Rano otwieram faceebok i czytam: Poszukiwania zakończone , finał tragiczny.Nie mogę uwierzyć.Ten młody ,sympatyczny człowiek powiesił się w pobliskim lasku. Jestem w szoku i ciągle mam przed oczami jego twarz Był u nas w domu  dziesiątki razy ,jadł razem obiady.Szkoda go strasznie.... A nastepny dzień był taki słoneczny...

środa, 10 lutego 2016

Przepiękny Ogród Kaktusów (Jardin de Cactus ) Lanzarote

Bedąc na wakacjach zawsze korzystam z wycieczek fakultatywnych. Wiem ,że nie każdemu odpowiada taki rodzaj zwiedzania.Ma to swoje dobre i złe strony. Ja uwielbiam zwiedzać z przewodnikiem. Taki człowiek przewaznie mieszkający w danym zwiedzanym kraju ma ogromną wiedze .Zna też mnóstwo ciekawostek .Dowiadujemy sie o wiele wiecej niż mogą dać nam nawet najlepsze przewodniki.
   W czasie naszej wycieczki o Lanzarote będzie nam niezwykle ciekawie  opowiadać mieszkająca od 17 lat na wyspie Polka.Pani ta ,której imienia niestety nie pamiętam pasiadła bardzo ważną umiejętność ciekawego przekazania wiedzy ,a niestety nie każdy przewodnik to umie.
    Lanzarote to niewielka wyspa wiec na szczeście przejazy sa krótkie ,a atrakcje kryją sie na każdym kroku. Dzisiaj pokaże Wam niezwykle piekny Ogród Kaktusów. Stworzony został przez  urodzonego w Arrecife artystę malarza , rzeżbiarza Cesara Manrique.  W tej  chwili ogrodem zajmuje się fundacja jego imienia.
   Ogród jest przepiekny chociaż ku mojemu zdziwieniu zajmuje niewielki obszar. Zgromadzono tu rózne gatunki kaktusów z całego świata.Tutaj odczuwam niedogodnosć zwiedzania z wycieczką. Na te piękne miejsce przeznaczono nam tylko pół godziny...to stanowczo za mało...











Pawie oczka 



A w oddali wulkan w całej okazałości

Plantacje opuncji