Kiedy wysiedliśmy z samolotu w Las Palmas świeciło cudowne słoneczko ,a niebo było cudownie błękitne. Po szarościach polskiej późnej jesieni buzia sama uśmiechnęła mi się do tego ciepła i kolorów lata. Transfer do hotelu był króciutki i po niedługim czasie meldowaliśmy się w hotelu.
Ifa Buenaventura to olbrzymi hotel składający się z kilku wielopiętrowych bloków. Muszę przyznać ,ze przez dwa pierwsze dni czułam się jak w labiryncie i trochę gubiłam się w gąszczu korytarzy schodów i wind.
Hotel ten okazał się świetnym miejscem na wypoczynek ,a opcja all inclusive pozwoliła na beztroskie delektowanie się pysznymi daniami w restauracji jak i cudownymi drinkami. Bo wakacje to dla mie nie tylko zwiedzanie ale też czasem błogi beztroski wypoczynek.
Na uwagę zwraca też przecudna roślinność na terenie hotelu co uwielbiam.
Codzienne wieczorne koncerty. Tu skrzypaczki |
Te same miejsce w dzień |
Wieczorna dyskoteka w rytmach lat 70 |
Poranna kawa |
Obiad w zewnętrznej restauracji. Zawsze są tu tłumy ale przyszliśmy na sa koniec obiadu |
A po obiedzie |
Roślinność hotelowa |
Hotelowe krotony |
Teren hotelu |
Za ta palma po prawej by nasz pokój |
Aby dostać miejsce przy basenie Niemcy wstawali o siódmej rano i w polarkach okupowali leżaki. Tutaj popoludnie |
Nie mam pojęcia co to za roslina |
Restauracja |
Jacuzzi |
Hotelowa wypożyczalnia rowerów |
Przed hotelem |
przed hotelem |
Miejsca do opalania (tutaj już wieczór więc pusto) |
Drugi basen |
Przecudna grudniowa hotelowa bugenvilla |
Wszystkie te budynki to nasz hotel |
Oj, teraz by mnie się przydało wyjechać, choć latem słońca szczerze nienawidzę.
OdpowiedzUsuńA to własnie był grudzień więc milo było poczuć słonce
Usuń