czwartek, 6 listopada 2014

Grodzisko w Łosośnej Wielkiej oraz bardzo ciekawa okolica.

Wertuje i wertuje strony internetowe w poszukiwaniu ciekawych miejsc na Podlasiu. Część fajnych obiektów już widziałam cześć mnie nie interesuje. Lubie miejsca ,które kryją w sobie pewną tajemnice. Stare ruiny ze swoją historią to chyba to co lubię najbardziej. Czasem do satysfakcji wystarczy mi to ,że jestem w miejscu ,o którym wiem ,że było tu coś ciekawego. To nie ważne ,że do naszych czasów nic nie przetrwało. Ważna jest przeszłość. Ja to uwielbiam.
  Okolice Łosośnej  to według mnie jedne z najpiękniejszych miejsc na Podlasiu.Panuje tu niezwykła ,spokojna atmosfera , czas jakby się zatrzymał. Przepiękna przyroda nawet teraz późną jesienią robi na mnie wrażenie. 
  Moim celem jest grodzisko zlokalizowane na sporej górce. Stając pod wzniesieniem adrenalinka idzie mi w górę. Wyobraźnia zaczyna działać na pełnych obrotach. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się ,że był to to typowy gród obronny. To znaczy ,że w razie zagrożenia okoliczni mieszkańcy mieli tu schronienie. W takich miejscach łatwiej było się bronić. . Położony wysoko z dość urwistymi zboczami ,wokół rozciągają się bagna.Na samej górze rozpoznać można zarysy wałów. Zapewne kiedyś na nich stała drewniana palisada. Nasuwa się pytanie kto tu przebywał? W internecie znalazłam dwie sprzeczne informacje. Pierwsza ,że to miejsce zamieszkania Jaćwingów druga ,że gród służył do obrony przed Jaćwingami.
  Gród został na szczęście przebadany przez archeologów. Znaleziono 2663 części naczyń. Na tej podstawie wyodrębniono trzy fazy osadnicze. Pierwsza osada była tu w epoce żelaza , druga we wczesnym średniowieczu (VIIIw) ,a trzecia wczesnośredniowieczna X- XIIIw. Wedle badan archeologicznych istniało tu tylko ,krótkie osadnictwo rozwijającej model kultury Jaćwingów.
  Kto by pomyślał ,że w tak spokojnym pięknym widokowo miejscu tyle się działo.
Grodzisko w Łosośnej Wielkiej

Strome zbocze grodziska


Jeszcze widać zarysy walów

Wały grodziska Łosośna Wielka

Góra obsypuje się


 . Moi idą na spacer nad jeziorko powstałe po żwirowni. Ja zostaję i szczegółowo oglądam zbocze. Ponieważ ,cześć górki obsuwa się przyglądam się kamieniom. Zastanawiam się czy ktoś mnie nie weźmie za głupa. Pochylona nad piaskiem wymieszanym ze śmieciami tworzę pewnie dziwaczny widok. Na szczęście jest pusto. Kamienie to glównie typowe otoczaki. Ale znalazłam coś ciekawego.
Znalezione na terenie grodziska w Łosośnej Wielkiej. Wygląda jak kawałek ceramiki z odbitym wzorem.

Grodzisko to nie jedyna ciekawe miejsce w Łosośnej Wielkiej. Troszkę dalej mijamy starą groblę. Tuż za nią nad rzeką Łosośną możemy podziwiać stary młyn. Wybudowany w 1798 roku całkiem dobrze zachował się do dzisiejszych czasów. Może dzięki temu ,ze ma konkretnego właściciela
Rzeka Łosośna ,a w głębi stary młyn

Idąc jeszcze kawałek dalej główną drogą docieramy do pozostałości już niestety tylko zespołu dworskiego z końca XVIIIw. Widać resztki bardzo porządnego murowanego budownictwa. Doskonale widać technologię budowania. Zastanawiam się kiedy ten obiekt popadł w ruinę. Interesujące jest to ,że drewniany dwór z 1722r w Łosośnej Małej stoi dzielnie dalej , a murowany budynek jest tylko cieniem pięknej pewnie przeszłości. Po drugiej stronie drogi stoi kamienna obora ,która służy do dziś ,a jest prawdopodobnie częścią gospodarstwa dworskiego(pewności jednak nie mam).Wyraźnie widać tez ciągnące się pozostałości kamiennego ogrodzenia. Doczytałam się ,że właścicielami dworów w Łososnej Wielkiej i Małej była ta sama rodzina. Ciekawe gdzie są pochowani?
Ruiny dworu w Łosośnej Wielkiej

To musiała być bardzo porządna budowla








 Będąc w tej okolicy nie można przeoczyć dworu w Łosośnej Małej (przebywał w nim nawet Stanisław August Poniatowski). Pisałam o nim tutaj. Trzeba pamiętać ,że obiekt jest własnością prywatną  . Właściciele są bardzo miłymi ludźmi.
 Na uwagę  zasługuje  też Pałac w Pawłowiczach. Tutaj spadkobiercy walczą jeszcze o odzyskanie swojej własności ( chyba ,że cos się zmieniło). Miejsce te ma też swoją mroczną legendę. O wszystkim piszę tutaj
  Mam tylko nadzieję ,że Was nie zanudziłam.   :)

Wiadomości zaczerpnęłam z pracy Łukasza Reczulskiego - Rodzime czy obce.Przyczynek do badań nad wczesnośredniowiecznym garncarstwem pólnocnego Podlasia

3 komentarze:

  1. Jesień chyba bardziej pobudza wyobraźnię w czasie takich wycieczek po ruinach. Trochę mgiełki dodaje temu miejscu tajemniczości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy artykuł.jeśli nie sprawi to pani kłopotu proszę o kontakt.512458518 Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Piotrze wysłałam wiadomość na fb. Pozdrawiam

      Usuń