wtorek, 7 marca 2017

Wiosenne rozlewiska rzek i niesamowity ,urzekający Biebrzański Park Narodowy












Ach jakie powietrze mamy na podwórko: świeże ,orzeźwiające  pachnące wiosną.Szkoda siedzieć w domu W niedziele korzystając z pięknej pogody wybrałam się w okolice Biebrzańskiego Parku Narodowego.Po drodze zajechaliśmy do mojego ulubionego fast fooda po piknikowy posiłek. Tutaj muszę przyznać się ,że jestem chwilowo obrażona na zdrową żywność. Dwa lata jadłam jedzenie z upraw ekologicznych ,większość rzeczy bio ,chia i tego typu bajery.Faszerowałam się czosnkiem ,który zresztą lubię. Nie czułam się dobrze miałam problemy z układem trawiennym. Apogeum nastąpiło tej zimy . Dwie choroby jedna po drugiej ,antybiotyk i brak chęci do czegokolwiek.Teraz nie unikam mac Donalda i nie czuje się z tym źle Wracając jednak do wycieczki: było pięknie! Do tego temperatura 16 stopni dopełniła pełnie przyjemności Zastaliśmy.niesamowity  widok ,kiedy rzeka zamieniła się w całkiem niemały zalew.



 Kiedy już nasyciliśmy oczy olbrzymią ilością wody wokoło ruszyliśmy dalej. Wjechaliśmy na tak zwaną drogę carską. Jak nazwa wskazuje zbudowana została z rozkazu cara . Prowadziła przez nieprzejezdne do tej pory bagna. Cara dawno nie ma ,a droga jest do dziś. A wokół niej jakże malownicze mokradła.
Carska droga

Bagna wokół carskiej drogi







Trochę dalej znajduje się kładka prowadząca przez morze trzcin. Jeśli teraz jest pięknie to jak tam musi być późną wiosną lub w lecie. Muszę to sprawdzić. A nad nami lecą żurawie.







Tuż przy samej drodze znajduje się wieża widokowa.Oczywiście wchodzimy i dość długa chwilę kontemplujemy widoki








Następnym punktem jest ścieżka prowadząca lasem do wieży widokowej. Niestety trasa liczy 3,5 km w jedną stronę ,a już delikatnie czuć było zmierzch istniało więc ryzyko ,że wracalibyśmy po ciemku. Jedziemy więc dalej do następnej drogi. Tu trasa jest krótsza bo tylko 1,5 km więc idziemy. Nie jest łatwo . droga jest rozmoknięta i pełna głębokiego błota. Nie poddajemy się jednak. Jakie jest nasze rozczarowanie ,kiedy widzimy już stojącą na łące wieżę i kiedy okazuje się ,że nie ma możliwości do niej podejść. Teren jest tak podmokły ,że rezygnujemy, do sukcesu zabrakło nam ...dobrych kaloszy. I znów przebijamy się przez błota. Jeszcze tylko walka z kleszczami ,które obficie obsiadły mi spodnie i wracamy do domu.Po drodze na chwilę zatrzymujemy się by obejrzeć stado gęsi ,które przysiadło na odpoczynek po długiej drodze. To był piękny dzień.

Trasa 3,5 km niestety jest póżno i musimy zrezygnować


Nasza błotnista droga do wieży



Byliśmy tak blisko...


Wracamy

5 komentarzy:

  1. Piękne rejony. Sama bym chodziła wszędzie, zwiedzając to i owo, mające to wszystko do dyspozycji, tuz przy domu. Uwielbiam przyrodę. Mc Donalda nie lubię, ale równowaga w jedzeniu nie zaszkodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. W ubiegłym roku podziwiałam takie rozlewiska w Goniądzu, piękny widok!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne. Za M'c Donaldem nie przepadam.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie tak rozlanej Biebrzy brakowało mi podczas letniej wycieczki w te rejony. Może kiedyś zawitam tam w wiosenna porą. To musi być wspaniały widok, no i te zapachy, o których piszesz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniała okolica i piękne widoki, te rozlewiska są wspaniałe, może kiedyś będzie mi dane tam pojechać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń