Tegoroczny wyjazd zaczął się moim wielkim fochem.Miejsce wakacji inne niż chciałam,środek transportu też nie ten.Nigdy nie przemierzyłam tylu kilometrów samochodem.Teraz z perspektywy widzę ,że tylko tak można doskonale zwiedzać. Zacznę od Wenecji.
Do Włoch wjechaliśmy autostradą od strony Chorwacji następnie Słowenia.Sobota i mimo pięknych szerokich dróg wszędzie są korki.Korek w stronę Chorwacji kończy się aż za granicą ze Słowenją.W drugą stronę jest całe szczęście lepiej. Wenecja wita nas cudownym widokiem, 34 stopniami na termometrze i kilometrową kolejką do wjazdu do parkingu Tronchetto.Miejsce dla naszego autka znalazło się dopiero na ostatnim czwartym piętrze. Wsiadamy do tramwaju wodnego (polecam wszystkim ten rodzaj
transportu).Usadawiamy się z przodu więc widok mamy przecudny.Wpływamy w kanale Grande.
To miasto jest rzeczywiście niezwykłe.Zapiera dech w piersiach.
Wysiadamy na ostatnim przystanku tuz przy placu Świętego Marka.Witają nas tłumy ludzi z różnych zakątków świata.Każdy z aparatem, mapą zaaferowany że tu jest. Największą grupę tworzą chy
ba Azjaci.
Przed Bazyliką długa kolejka jednak dowiadujemy się od innych polaków że idzie szybciutko.I tak jest rzeczywiście.Ja jestem obyczajnie ubrana(tshirts, spodnie za kolano) za to moja córka minióweczka i bluzka na ramiączkach.Pan przy wejściu wyłapuje ją z tłumu i musimy zakupić jej okrycia na ramiona i coś ala długa spódniczka.Moja charakterna osiemnastolatka nie mogła tego przeżyć. Gadała i gadała na szczęście po polsku(zna 4 języki)i panowie z obsługi jej nie rozumieli.
Bazylika jest bardzo piękna.Robi ogromne wrażenie.Wikipedia>
Bazylika św. Marka (wł. San Marco) zbudowana została w Wenecji przy placu św. Marka dla pochowania relikwii św. Marka. W 828 kupcy weneccy wykradli jego szczątki z Aleksandrii i przywieźli na lagunę. Pomysł pochowania ciała ewangelisty związany jest z legendą, zgodnie z którą Marek podczas podróży morskiej do Rzymu zatrzymał się na lagunie. Tu ujrzał anioła, który słowami: Pax tibi, Marce evangelista meus, ujawnił jemu miejsce pochowania. Św. Marek został obwołany patronem niezależnej Wenecji (pod zwierzchnictwem Bizancjum był nim św. Teodoryk). Skrzydlaty lew, symbol św. Marka, przytrzymujący otwartą księgę z wyrytymi słowami anioła stał się herbem republiki.
Wenecja słynie z karnawału i masek.Widać to w witrynach sklepowych. Niestety brak jest ławeczek na których można było by usiąść.Albo siadasz w knajpie albo zostają ci schody i fontanny.Ceny są kosmiczne.Mała woda 1.5 euro,cola w puszce 2.5 euro, coś ala kanapka 4 euro.Skorzystanie z wc 1.5 euro.Rejs gondolą 90 euro.Jednym z gondolierów jest Polak. Niestety nie mogliśmy się doszukać numeru.Dopiero po powrocie znalazłam go na jakimś forum.Żałuje że nie mogłam skorzystać z jego usług..Moim zdaniem Wenecja jest jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi.Radzę poczytać jej historię bo jest bardzo ciekawa.Po godzinach zwiedzania i poprostu włóczenia się po wąskich uliczkach opuszczamy to cudne miasto. Europa jest piękna!
Potwierdzam Wenecja jest piękna i nieodmiennie mnie zachwyca. Byłam trzy krotnie, ostatnio kilka dni i wciąż nie mam dosyć. Ceny- mam wrażenie, że wszędzie są takie, choć generalnie im bliżej miejsc zabytkowych tym drożej. Co do braku miejsc do siedzenia- to chyba włoska przypadłość. W Rzymie, Florencji też ich nie za wiele. Pod tym względem przedkładam Paryż, gdzie sporo darmowych miejscówek. Niby błaha rzecz, ale ważna, jak się łazikuje po 8-12 godzin dziennie potrzeba czasami troszkę odpocząć.
OdpowiedzUsuńGuciamal zazdroszczę kilkudniowego pobytu w Wenecji.Ja niestety byłam tylko jeden dzień.Marzę też o Rzymie ale niestety był za daleko od naszej trasy podróży.Może w następnym roku tam dotrę.
OdpowiedzUsuńPolecam podróż samolotem. Jeśli kupi się wcześniej bilety bywa naprawdę niedrogo. W razie potrzeby załatwienia noclegów służę namiarem na b&B niedaleko dworca prowadzony przez polsko-włoską rodzinę. Korzystam z nich już od kilku lat
OdpowiedzUsuńJa na razie tylko zazdroszczę... W ogóle Włochy mam na 1 miejscu listy miejsc do zwiedzenia - poza Indiami rzecz jasna ;-)
OdpowiedzUsuńGuciamal niewykluczone że wiosną skorzystam z twojej pomocy dotyczącej Rzymu :)
OdpowiedzUsuńAmisha ja kiedy moje dzieci były małe jeżdziłam co najwyżej nad nasze polskie morze.Teraz jezdzimy we dwójkę z mężem(to jest ta lepsza wersja)lub z córką(nastolatka trudny wiek).
Indie to też jedno z moich marzen.Nawet w tamtym roku znalazłam super last minute ale okazało się,że wcześniej trzeba by było starać się o wizę i niestety nie wypaliło.
Skoro podróże Wam "wychodzą" to i do Indii traficie :). Ja chciałabym tam jechać głównie z uwagi na rodzinę męża, której jeszcze w realu nie poznałam - a bardzo chcę! Poza tym - Kalkuta - rodzinne miasto mojego M. kusi na swój sposób... Tylko chyba na ten wypad jeszcze troszku poczekamy (koszta....). Pozdrówka!
OdpowiedzUsuń