Tym razem wybór miejsca na wypoczynek zajął mi góra dziesięć minut. Nie miałam wybranego kraju do którego konkretnie chciałam jechać bo po prostu pragnęłam bardzo ale to bardzo wyjechać.Portugalia była przypadkowym ale jak się później okazało niezwykle trafnym wyborem. W czasie oglądania ofert rzuciło mi się w oczy przepiękne zdjęcie hotelu położonego na klifie ,o który rozbijały się fale oceanu. Krótka rozmowa z mężem i już rezerwowałam ofertę . Jak się okazało były to ostatnie miejsca .
Po trzech dniach stałam przed swoim wybranym hotelem Auramar Z zewnątrz nie wyróżniał się niczym specjalnym ale kiedy znalazłam się w pokoju i wyszłam na taras widok wstrzymał na chwilę mi oddech. Patrzyłam na falujący i dość niespokojny ocean.(zasypianie przy szumie fal to niezwykła przyjemność)
Chwila na odświeżenie się i już pędziliśmy nad ocean. Tutaj zaniemówiłam po raz drugi. Krajobraz wydawał mi się wręcz bajkowy. Stojąc na hotelowym klifie po mojej prawej stronie rozciągała się olbrzymia ,przepiękna plaża(oznaczona błękitną flagą jako ta naj ,naj )na końcu ,której znajdowało się stare miasto w Albufejrze. Trwał przypływ więc jak się różniej okazało jedna trzecia plaży znajdowała się pod wodą.
W oddali stare miasto w Albufeirze |
Następnego dnia w Polsce padał śnieg(maj!) ,a my cieszyliśmy się słońcem i plażą . Po południu zaś udaliśmy się na skałki. Było to miejsce wprost nieprawdopodobnie urzekające. Droga nie była prosta ,a w niektórych miejscach nie bardzo bezpieczna ale dla takich widoków warto się pomęczyć. Zobaczcie sami !
Dzikie figowce |
Żółwik |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz