wtorek, 21 listopada 2017

Wspomnienia z PRL-u czyli jak nową linię PKS hucznie otwierano



  Całkiem niedawno stałam się posiadaczką  trzech pokaźnych albumów  zdjęć. Wśród setek fotek dokumentujących przez dziesięciolecia życie rodziny znalazłam prawdziwe perełki.
  Dzisiaj pokaże wam zdjęcia sprzed pól wieku. Dokumentują one otwarcie nowej linii PKS. Było to wtedy wielkie wydarzenie. Przyjazd autobusu poprzedził wjazd motocyklistów w białych jednakowych kaskach.Na miejscu czekał przybrany we flagi przystanek, symboliczna brama oraz całe mnóstwo ludzi. Dzieci  z kwiatami ,flagami , mieszkańcy wsi oraz zapewne władze gminy ,powiatu.W dzisiejszych czasach autobus po prostu przyjeżdża i zabiera ludzi ,a kiedyś było to wielkie święto. Zapraszam do oglądania zdjęć.

Nowy przystanek .. Nazwa niestety niewidoczna

Tłum czeka na przyjazd autobusu

Pierwsi wjeżdżają motocykliści

Symboliczna umajona brama

Pierwszy autobus na nowej trasie









W X-lecie Powiatu Monieckiego



Były kwiaty...

...i mowy powitalne

Ta pani bardzo musiała się podobac fotografowi



Moje ulubione zdjęcie  :)








A później zapewne była impreza. Duch puszczy lał się litrami ,a i nie jeden wieprzek życie stracił by wieś opuścić w bagażniku oficjeli. Takie to były czasy...

piątek, 17 listopada 2017

Na krańcu Europy czyli Przylądek Świętego Wincentego Portugalia

Przylądek Świętego Wincentego to najbardziej na południowy zachód wysunięta cześć Europy. Nazwę swoją przyjęła od Świętego Wincentego z Saragossy. W czasach Imperium Rzymskiego nazywany był Świętym Przylądkiem natomiast w żeglarskim żargonie zwano go Przylądkiem Ciepłych Gaci ,ponieważ w tym miejscu przechodziło się ze strefy chłodniejszej do ciepłej. Ze względu na położenie miejsce to było też świadkiem wielu morskich bitew. W pobliżu znajdują się też twierdze obronne Beliche i Sagres.Ja widziałam je niestety tylko z zewnątrz ,a wyglądają imponująco.
 Co ciekawe  podobno właśnie w pobliżu Przylądka Św Wincentego epicentrum miało wielkie trzęsienie ziemi z 1755roku. Jego amplituda była olbrzymia . Szacuje się ,że mogła wynosić 9 stopni. Fale tsunami były wysokie od 6 do 20 metrów! Prawdopodobnie by wywołać tak olbrzymi kataklizm nałożyły się na siebie dwa trzęsienia w różnych miejscach.
  Dzisiaj półwysep to spokojne, przepiękne miejsce. Już z daleka widać stojącą na nim latarnię morską. Wychodzimy z autobusu i idziemy podziwiać wysokie klify. Robią one ogromne wrażenie. Musze przyznać ,że przeszły mnie ciarki kiedy ostrożnie podeszłam do brzegu skały . Pode mną była głęboka przepaść ,na której końcu rozbijały się fale oceanu. Przed bliższym podejściem skutecznie odstraszyły mnie tabliczki poświęcone tym,którzy za mocno się wychylili lub za daleko dali krok do tyłu pozując do zdjęć. Dodam ,że nie ma żadnych ale to żadnych zabezpieczeń przed upadkiem. Jadąc więc z dziećmi trzeba zachować ogromną czujność. Zapraszam do oglądania zdjęć.



A w dole fale rozbijają się o skałę


Olbrzymie klifu Przylądka Św. Wincenta



Plecak jest mój!


niedziela, 12 listopada 2017

Niedzielny spacer w lesie inspirowany zdjęciami z satelity

Dzisiejszy wyjazd inspirowany był...zdjęciem satelitarnym . Chcieliśmy koniecznie pojechać gdzieś w miarę blisko ,ważne było żeby się porządnie poruszać i zobaczyć coś nowego. Usiedliśmy do mapy w komputerze przełączyliśmy na obraz z satelity. Ukazał się nam bezmiar pól i lasów. Wśród całej tej wielkiej zieleni w środku puszczy dostrzegłam jasną plamę. Po przybliżeniu obraz był mocno rozmazany i nic nam nie podpowiedział. Byliśmy na tyle zaciekawieni ,że te jasne miejsce obraliśmy za cel wycieczki.Policzyliśmy leśne drogi by się nie pomylić z trafieniem i za pół godziny wysiadaliśmy z samochodu przy pustej drodze za Wierzchlesiem. Jeszcze tylko kawałek drogi wśród pól i już byliśmy w lesie. Szliśmy pod górę główna mocno wyjeżdżoną leśną drogą. Wokół cisza i nawet ptaki nie chciały się odzywać w tę zimą niezbyt przyjemną pogodę.Na piasku widać jednak było sporo świeżych śladów zwierząt.

A w lesie można spotkać jeszcze kwitnące rośliny

  Z ogromną przyjemnością chłonęłam leśne widoki po około dwóch trzech kilometrach weszliśmy w boczną drogę i po chwili byliśmy na miejscu ,które wpadło nam w oko oglądając satelitarne zdjęcia.




Naszym oczom ukazała się piękna rozległa polana z błotnistą sadzawką pośrodku. Wokół mnóstwo wydeptanych przez zwierzęta śladów więc zapewne jest to ich wodopój.Co ciekawe obok została postawiona zadaszona  ławeczka. Mogę się tylko domyślać komu to ma służyć.






Kiedy podeszłam trochę dalej odwróciłam się i zobaczyłam coś co mnie wytrąciło z równowagi. W drzewach ukryta została niewielka ambona myśliwska.Rozumiem ,że jest gospodarka leśna i trzeba chronić pola uprawne itd. ale wszelkie ambony przy wodopojach to absolutnie przegięcie.Nie ! Nie! NIE! Szczególnie ,że obok postawiona została lizawka . Jest jednak coś co mnie ucieszyło . Przyglądając się bowiem drzewu obok dostrzegłam ,że wcześniej na nim znajdowała się ambona. Zniszczyło ją okazałe drzewo padając prosto na nią i dewastując ją całkowicie. Tak więc przyroda czasami potrafi sama rozprawić się ze swoimi wrogami.

Lizawka 


Zmiażdżona przez drzewo stara ambona

Niewielki kawałek drogi dalej wyszliśmy na pola .A tam niespodzianka:trzy sarenki pasące się na otwartej przestrzeni . Chcieliśmy spróbować je podejść.jak najbliżej . I to jest przyjemność niebywała bezkrwawe łowy. Adrenalina skoczyła serce biło szybciej. Coraz bliżej za drzewami ,a potem na łące podziwialiśmy zwierzęta w swoim środowisku . Krok za krokiem przy ziemi zamierając co chwilę w bezruchu zbliżaliśmy się coraz bliżej.wiatr był nam przychylny i długo trwało zanim zostaliśmy dostrzeżeni.
Widząc zwierzęta schowaliśmy się za tymi drzewami

póżniej za stertą kamieni



Schowana za drzewem


Niektóre wyzwania wymagają poświęceń



Kiedy zwierzęta się spłoszyły rozejrzałam się dokoła. Piękne śródleśne pola i łąki ,a na ich obrzeżach ambona na ambonie.Jak coś tam jeszcze żyje to naprawdę nie wiem.



Poszliśmy dalej . Zwierząt jak na lekarstwo nawet zająca nie widzieliśmy. Las nawet późną jesienią jest piękny chociaż bardziej tajemniczy ale w nim nie słychać i nie widać ani żywej duszy.




Leśny karmnik jeszcze pusty


Tajemniczy jesienny las


A po powrocie zgłodniali wpadliśmy do Jarzębinki w Supraślu po najlepszą w świecie babkę ziemniaczaną . Pycha!