sobota, 28 czerwca 2014

Wieczorem na "mojej łące"...

Uwielbiam być wieczorem na mojej ukochanej łące. Jestem tam prawie codziennie ale tylko w dzień. Wieczorami bardzo sporadycznie , niestety... A przecież jest tam tak pięknie. Za każdym razem się zachwycam. Nie mogę się oprzeć by nie wstawić swoich ostatnich zdjęć z tego miejsca. Zapraszam do oglądania i mam nadzieję ,że i Wam się spodobają.  :)
















poniedziałek, 23 czerwca 2014

Cmentarz Żydowski w Suchowoli

 Tuż przy ruchliwej międzynarodowej drodze Białystok -Augustów w samym środku Europy ,w Suchowoli znajduje się Cmentarz Żydowski . Zajechałam tam całkiem przypadkiem jeżdżąc w kwietniu po okolicy w poszukiwaniu śladów Jaćwingów. Czytałam o nim i jak i o wielu innych jakiś czas wcześniej.
  Na początku zatrzymaliśmy się na przylegającym do cmentarza parkingu. Krótki rzut okiem i okazuje się ,że przejście tędy byłoby zwyczajnie obrzydliwe bo pobliskie krzaki są toaletą tirowców. Całe szczęście obok tez jest maleńki parking i główne wejście  trawiasto- krzaczaste . Wita nas bardzo zachęcająca nowa tablica. O!O! świetnie cmentarz jest odrestaurowany!


  Po chwili znajdujemy się na terenie kirkutu. I co ? Nie ma tu nic! No prawie nic . Znalazłam tylko dwa elementy wskazujące no to ,że coś tu było. W pamięci staram się odszukać informacje o tym miejscu. Są tu miejsca po jakby sadzawkach więc przez chwile mylę to z Knyszynem. Jednak tamten cmentarz jest doskonale zachowany i nie został zniszczony i rozkradziony. Pisałam o tym niezwykłym miejscu tutaj  .
 Po chwili przypominam sobie ,że zostały tu tylko dwie macewy. Ja ich niestety nie odnalazłam.
Zastanawiam się tylko na czym polegało odrestaurowanie tego miejsca. Na wycięciu krzaków?Skoszeniu trawy? Świetnie ,że miejsce jest zaznaczone i  opisane ale słowo odrestaurowane jest chyba stanowczo na wyrost.  Nie da się  odnowić czegoś czego nie ma .Chyba ,że coś przeoczyłam...

Cmentarz  Żydowski w Suchowoli

Pozostałości kirkutu w Suchowoli

Czy to cześć pomnika?

Sądząc po roślinności  mogą to być wyschnięte sadzawki

Kirkut w Suchowoli

Zwykły kamień czy macewa?


Jeśli chcesz się dowiedzieć co mogło się stać z macewami zapraszam do przeczytania tutaj  (link pod tekstem)

środa, 18 czerwca 2014

Jeepami przez Saharę- Sahara Explorer

Wsiadamy do olbrzymich siedmioosobowych jeepów. Nasz kierowa wygląda jak dla nas bardzo egzotycznie. Na głowie ma zarzuconą chustę koloru żółtego. Nareszcie widzę sprawiedliwość i równość w ubiorze miejscowych kobiety i mężczyzny.
  Do wieku VII większość Berberów było chrześcijanami.  Po ekspansji( szabelką ) Arabów mimo oporów zmuszeni byli przyjąć islam.Jak to nam przewodnik powiedział "kiedy chrześcijaństwo się wycofało".Pozostały jednak różnice. Berberowie nie przyjęli na przykład poligamii.
Wróćmy jednak do naszych jeepów.Mamy pokonać kawałek drogi dawnej trasy Paryż - Dakar .Mamy szczęście ponieważ razem z nami wsiada nasz przewodnik. Jeszcze tylko kawałek drogi przez miasteczko i już jesteśmy na pustyni.Mkniemy wśród piasków Sahary ,a wraz z nami mkną na motorach sprzedawcy pamiątek.. Kiedy tylko zatrzymujemy się na chwilę jesteśmy namawiani na zakupy.
 Pierwszy przystanek to  formacja piasku zwana Górą Wielbłąda. Tutaj chwila na foto i mkniemy dalej.Tutaj mamy urozmaicenie wspinamy się mocnym jeepem na wydmy by później gwałtownie zjechać stromizną. Wrażenie nie dopisania ,które zapamiętam na całe życie.I tak wielokrotnie. za którymś razem na samym szczycie wydmy zakopujemy się w piasku. Pośmialiśmy się ,ze za chwilę wyjdziemy pchać ale nasz kierowca poradził sobie metodą w tym , w przód.
Nasz kierowca

Tunezyjskie miasteczko

Za chwilę zjedziemy z głównej szosy

Cała Tunezja tonie w śmieciach

Zaczyna się pustynia

Pożądane są jasne wielbłądy

Tylko piach...suchy piach 
Sahara

Głowa Wielbłąda ( ja podobieństwa nie widzę) 



Nasze jeepy

czwartek, 12 czerwca 2014

Herbata z migdałami w tunezyjskim miasteczku - Sahara Explorer

Zatrzymujemy się w małym tunezyjskim miasteczku. Tutaj czekają na nas wielkie jeepy ,którymi będziemy pokonywać piaski Sahary.Cześć wycieczki wybiera się na przejażdżczkę powozami konnymi. My zostajemy więc mamy trochę wolnego czasu. Korzystamy z okazji i udajemy się na kawę espresso do  cafeterii.
 Właściciel skinieniem ręki zaprasza nas do środka .My jednak wybieramy stoliczki na zewnątrz.
 Tę godzinę spędzoną wprost przy głównej ulicy małego tunezyjskiego miasteczka wspominam jako jedną z najciekawszych w Tunezji.
 Jest poniedziałek przed ósmą rano.  Wokoło toczy się zwyczajne życie. Uśmiechnięte dzieci idą do szkoły. Ludzie jadą do pracy. Z piekarni naprzeciwko dobiega zapach pieczonego chleba. My interesujemy się miejscowymi ludźmi ,a oni nami. Wzajemnie przyglądamy się sobie.
  Musicie wiedzieć ,że w Tunezji odmiennie od innych krajów gdzie panuje islam wolnym dnem jest niedziela. W piątek pracuje i uczy się krócej.
 Na koniec zamawiamy jeszcze przepyszną herbatę z miętą i migdałami. Zapraszam do oglądania zdjęć.
Kawiarenka przy ,której na chwilę przysiedliśmy

Wnętrze tunezyjskiej kawiarenki

Wnętrze tunezyjskiej kawiarenki

Nasza kawa. Zwróćcie uwagę na symbole na stoliku

Piekarnia narzeciwko

Poranek w tunezyjskim miasteczku

Zatłoczony autobus wiezie ludzi do pracy

Pusty autobus

Przed  tunezyjska kawiarenką

Po bułeczki do piekarni


Można i tak 

Bardzo ciekawy pojazd

To pojazd dla turystów
Parkowanie na środku ulicy i zakupy w piekarni

Jest tez policja

Uciekinierki 

Uciekinierki pokonują ulicę

I w nogi na wolność

Herbata z migdałami


 Czasami podglądanie zwykłego codziennego życia może być ciekawsze od oglądania wymuskanych muzeów.
 Jeepy już na nas czekają. Jedziemy na podbój Sahary!