wtorek, 30 grudnia 2014

Świąteczne wspomnienia czyli opowieść ilustrowana

Święta minęły jak zwykle szybo  ,a wręcz za szybko. Mnóstwo przygotowań , bieganina , bolące od tuptania w kuchni nogi ,wszystko to już za nami. Wigilię i do polowy pierwszy dzień Świąt spędziliśmy w domu. Chociaż od jakiegoś czasu odgrażam się ,że w tym czasie wyjadę i odpocznę sobie dopóki żyją rodzice to się nie zmieni. Do wigilijnego stołu usiedliśmy w dziewięć osób. Pod choinka leżało całe morze prezentów. Każdy pięknie opakowany. A by na niego zasłużyć każdy musiał powiedzieć wierszyk zaśpiewać lub zatańczyć. Dotyczyło to zarówno młodych jak i seniorów. Były też i oczywiście kolędy. Śpiewaliśmy je wspólnie.Muszę przyznać ,że Wigilia to wspaniały magiczny czas .
Czekamy na gości
Świąteczne pierniczki

By dostać prezent trzeba było zatańczyć


W pierwszy dzień świąt  urządziliśmy rodzinny obiad.  Ciężko mi wysiedzieć przy stole... męczy mnie to
Rano przez chwilę popadał śnieg , który z czasem zamienił  się w mżawkę. Mimo niezbyt przyjemnej aury wybraliśmy się na spacer po Supraślu. Wyszliśmy w deszcz  ,wracaliśmy w gęstej śnieżycy.
Pada śnieg

 Drugi dzień Świąt to wizyta w Warszawie. Tylko godzinka na wspaniały obiad i jedziemy w teren. Najpierw jedziemy do Wilanowa obejrzeć reklamowane w telewizji iluminacje.  No i tutaj szok ! ogromne tłumy ludzi. Około pół godziny szukaliśmy  miejsca parkingowego. Dopiero przy trzeciej rundce ulokowaliśmy samochód Dalej następne zaskoczenie za iluminacje wszelkie trzeba płacić.Kolejka do kas olbrzymiasta ale szlo szybciutko. Kiedy już odstaliśmy swoje i w końcu szczęśliwie dostaliśmy się do środka rozpoczeły się iluminacje. Było to coś pięknego! Ogród Wilanowski przybrany w tysiące światełek  migających w rytm znanych utworów muzyki poważnej. Tłum ludzi zafascynowany patrzył na te przedstawienie. Trochę dalej ustawiono przepiękne świetlne labirynty. Aż szkoda było opuszczać cudowny rozświetlony Wilanów.
W świetlnym labiryncie

Iluminacje w Ogrodzie Wilanowskim



Warszawska Starówka

Na koniec Warszawska Starówka. Panuje tu niezwykle świąteczna atmosfera. Setki ludzi spacerują i przyglądają się światełkom. Grupa młodzieży śpiewa kolędy.  Koło Syrenki ustawiono lodowisko .Ma ogromne wzięcie. Nas rozgrzewa bardzo dobre grzane wino podane wykwintnie w plastikowym kubeczku. Nic mi chyba ostatnio tak nie smakowało. Warto naprawdę tu być.Tak minęły święta.
 Sobota i niedziela to intensywne spalanie kalorii czyli kilometry z kijkami po lesie. Zobaczcie jak jest pięknie.
Mróz stworzył piękny wzór na kałuży

Lekko zamarznięta rzeka Supraśl. Pamiętacie tutaj kąpały się morsy , Można przeczyać o tym
tutaj
Piękna nie trzeba daleko szukać one jest na wyciągnięcie ręki c,zyż nie?

Młody łabędż

niedziela, 7 grudnia 2014

10 kilometrów lasem czyli mój sposób na niedzielę

W domu delikatny półmrok ,na podwórku niby biało ,a jednak szaro. Temperatura delikatnie na plusie.Woda kapie z dachu. Trza wziąć się w garść i opuścić na trochę ciepłe domowe pielesze.
 Najlepszym odstresowaczem jest ruch  lub shopping .Ten drugi sport odpadł od razu ponieważ moja druga połowa wykazała dziwną niechęć.
  Żeby nie iść naszą stała trasą jedziemy kawałek do wsi Kołodno.Tu zostawiamy samochód. Kijki w ręce i w drogę. Idziemy lasem do wsi Zasady.W lesie biało,pusto i cicho .
Droga do wsi Zasady

Tradycja wieszania kapliczek wotywnych jest u nas dalej kultywowana

Samotna ławeczka dla zmęczonego wędrowca

  .Po około 50 minutach marszu docieramy do maleńkiej wsi Zasady. Jest to malusieńka miejscowość zaledwie kilka domów. Z trzech stron otoczona lasem , a dalej rzeka.  Kiedyś o niej pisałam ale nigdy nie byłam tu w zimie no i zawsze dojeżdżaliśmy samochodem. Bardzo ale to bardzo klimatyczne i urokliwe miejsce. I ta cisza. Nawet psów nie słychać.Niektóre domy są puste z niektórych kominów leci dym ale wszystko widać ma właściciela.
Dotarliśmy do Zasad

We wsi Zasady

Gniazdo czeka na swojego lokatora do wiosny

Stary urokliwy dom

W oknach ręcznej roboty zasłonki

Za wsią. Nie ma wiosek bez kapliczek i krzyży w tej maleńkiej były aż trzy. Dwie z przodu wsi jedna za.

A za wsią płynie rzeka Supraśl

Wieś Zasady

Napotkany kawaler

Opuszczamy Zasady. Przed nami pięć kilometrów powrotu szarawym już lasem.

Już w Supraślu w moim ulubionym barze Jarzębinka kupujemy przepyszną cieplutką babkę ziemniaczaną z sosem pieczarkowym i w cudownych humorach wracamy do domku.

sobota, 29 listopada 2014

Koniec listopada w zimowej aurze

To dopiero koniec listopada ,a na moim Podlasiu zima w pełni.Wstałam rano ,a na termometrze -11.  Co bardzo mnie cieszy pojawiło się nam słoneczko. Mój pies podwórkowy stwierdził,że koniec życia na powietrzu. Na silę wpycha się do domu  i udaje ,że nie słyszy prób wyproszenia.Podgrzewana podłoga w domu to to co najbardziej lubi. Koty wyskakują dosłownie na chwilkę na podwórko i za chwilę są z powrotem  w ciepłym domu.
Wczoraj wzięłam kijki i poszłam na spacer do lasu. Droga piękna ale niestety w tej chwili mocno rozjeżdżona przez wielkokołowe pojazd leśne. Myślę ,że jak mróz puści nie da się tamtędy przejść.
 Zobaczcie zimowy podlaski krajobraz.
Ja idę w prawo


A to już moje ukochane łąki



Długi cień lasu dociera prawie do rzeki

Tam na górze są całkiem spore okopy

Nie tak dawno robiłam temu drzewu zdjęcie w gorącej aurze

Las po drugiej stronie rzeki

Pięknie jest

Już zaraz w domku

Stawy już bez wody


poniedziałek, 24 listopada 2014

Biało i mgliście czyli niedzielny spacer po Supraslu

Pod koniec tygodnia  moje podlaskie okolice nawiedziły spore opady śniegu.Dodatnia temperatura spowodowała ,że był on bardzo ciężki. Gałęzie łamały się jak zapałki pod ciężarem opadów. W nocy nie mieliśmy prądu ,a i w dzień były przerwy.W niedzielę trochę śnieg stopniał ale za to pojawiła się mgła.
Na niedzielny spacer udaliśmy się do lasu ale tam śnieżne błoto sięgało kostek i raczej potrzebne były kalosze niż zwykłe buty zimowe. Wróciliśmy wiec i udaliśmy się w stronę Supraśla. Zobaczcie jak moje miasteczko wyglądało we mgle.
Na terenie stadniny spokojnie pasa sie konie



W rzece spokojnie pływają kaczki 
Po chwili zrywają się szybciutko

Dwie reklamówki jedzenia przyniesione przez dobrych ludzi. Kaczki przeszczęśliwe


Trochę zimy tej jesieni.

Pałac Zacherta

Rzeka Supraśl i niezwykle malownicze drzewa



Klasztor Prawosławny we mgle. ledwie go widać

Dom ogrodnika

Brama wjazdowa do Pałacu Zachertów

Wracamy ,a koniki dalej się pasą