sobota, 29 listopada 2014

Koniec listopada w zimowej aurze

To dopiero koniec listopada ,a na moim Podlasiu zima w pełni.Wstałam rano ,a na termometrze -11.  Co bardzo mnie cieszy pojawiło się nam słoneczko. Mój pies podwórkowy stwierdził,że koniec życia na powietrzu. Na silę wpycha się do domu  i udaje ,że nie słyszy prób wyproszenia.Podgrzewana podłoga w domu to to co najbardziej lubi. Koty wyskakują dosłownie na chwilkę na podwórko i za chwilę są z powrotem  w ciepłym domu.
Wczoraj wzięłam kijki i poszłam na spacer do lasu. Droga piękna ale niestety w tej chwili mocno rozjeżdżona przez wielkokołowe pojazd leśne. Myślę ,że jak mróz puści nie da się tamtędy przejść.
 Zobaczcie zimowy podlaski krajobraz.
Ja idę w prawo


A to już moje ukochane łąki



Długi cień lasu dociera prawie do rzeki

Tam na górze są całkiem spore okopy

Nie tak dawno robiłam temu drzewu zdjęcie w gorącej aurze

Las po drugiej stronie rzeki

Pięknie jest

Już zaraz w domku

Stawy już bez wody


poniedziałek, 24 listopada 2014

Biało i mgliście czyli niedzielny spacer po Supraslu

Pod koniec tygodnia  moje podlaskie okolice nawiedziły spore opady śniegu.Dodatnia temperatura spowodowała ,że był on bardzo ciężki. Gałęzie łamały się jak zapałki pod ciężarem opadów. W nocy nie mieliśmy prądu ,a i w dzień były przerwy.W niedzielę trochę śnieg stopniał ale za to pojawiła się mgła.
Na niedzielny spacer udaliśmy się do lasu ale tam śnieżne błoto sięgało kostek i raczej potrzebne były kalosze niż zwykłe buty zimowe. Wróciliśmy wiec i udaliśmy się w stronę Supraśla. Zobaczcie jak moje miasteczko wyglądało we mgle.
Na terenie stadniny spokojnie pasa sie konie



W rzece spokojnie pływają kaczki 
Po chwili zrywają się szybciutko

Dwie reklamówki jedzenia przyniesione przez dobrych ludzi. Kaczki przeszczęśliwe


Trochę zimy tej jesieni.

Pałac Zacherta

Rzeka Supraśl i niezwykle malownicze drzewa



Klasztor Prawosławny we mgle. ledwie go widać

Dom ogrodnika

Brama wjazdowa do Pałacu Zachertów

Wracamy ,a koniki dalej się pasą

czwartek, 20 listopada 2014

Krótki spacer uliczkami Jerozolimy - Jerozolima w jeden dzień cz III

Mija właśnie rok od mojego ostatniego pobytu w Jerozolimie.W moich oczach jest to jedno z najbardziej robiących wrażenie miejsc. Czysta historia ,miasto legenda. Istnieje od III tysiąclecia p.n.e. W swoim długim życiu widziało tyle wojen , podbojów . Wiele z nich było na tle religijnym. Dziś to też niespokojne miejsce. Wiadomości przyprawiają o gęsią skórkę. A jest to miasto trzech wielkich monoteistycznych religii dla których zabijanie jest przecież grzechem śmiertelnym.
  Wracam myślami do swojego spaceru po Jerozolimie.Tłumy turystów przemieszczają się starożytnymi uliczkami .Chrześcijanie różnych odłamów ,żydzi i muzułmanie wszyscy niby obok siebie ale jednak oddzielnie.  Dzieci idą do szkoły. Żydowski chłopiec z tornistrem na plecach i rowerem próbuje wejść po schodach poziom wyżej . Schody są wąziutkie ,a ludzki strumień nie kończący się. W końcu chyba po kilku minutach jakiś mężczyzna lituje się bierze rower i rozpychając tłum wprowadza chłopca na górę .Jedyny moment żeby przysiąść na ławeczce mamy przy grobie króla Dawida. Obok nas odpoczywa grupa czarnoskórych pielgrzymów. Przybyli w towarzystwie księdza.Kobiety przepięknie ubrane w niezwykle kolorowe afrykańskie długie sukienki.  Głupio robić im zdjęcia choć nie mam pewności czy oni takowych nie robili nam.
Dzielnica Żydowska

Namacalna historia

Jednolicie ubrane dzieci idą do szkoły


Chłopak miał marne szanse wejścia na górę  
Grób Dawida strona żenska

Idziemy dalej

Zwyczajne zycie. Ortodoksyjne żydówki zakrywają włosy chustką lub często czapką

Idziemy w stronę Ściany Płaczu.Co chwila mijamy punkty kontrolne. prześwietlenie bagażu . Bramka piszczy na nas okrutnie (ach te kolczyki) jednak żołnierze z uśmiechem pokazują by iść dalej. Mimo wszystko takie miejsca wywołują we mnie niepokój .
Zapachy z arabskich kramików kusza niesamowicie. Nie ma czasu nawet na przystanięcie.


Ciekawe napisy na koszulkach

Nie pamiętam co oznaczał ten kamień z wnęką

Pielgrzymi niosą krzyz





O swojej drugiej wizycie pod Ścianą Płaczu napisze w osobnym poście





W cyklu Jerozolima w jeden dzień pisałam
Jerozolima w jeden dzień cz I
Jerozolima w jeden dzień czII

czwartek, 6 listopada 2014

Grodzisko w Łosośnej Wielkiej oraz bardzo ciekawa okolica.

Wertuje i wertuje strony internetowe w poszukiwaniu ciekawych miejsc na Podlasiu. Część fajnych obiektów już widziałam cześć mnie nie interesuje. Lubie miejsca ,które kryją w sobie pewną tajemnice. Stare ruiny ze swoją historią to chyba to co lubię najbardziej. Czasem do satysfakcji wystarczy mi to ,że jestem w miejscu ,o którym wiem ,że było tu coś ciekawego. To nie ważne ,że do naszych czasów nic nie przetrwało. Ważna jest przeszłość. Ja to uwielbiam.
  Okolice Łosośnej  to według mnie jedne z najpiękniejszych miejsc na Podlasiu.Panuje tu niezwykła ,spokojna atmosfera , czas jakby się zatrzymał. Przepiękna przyroda nawet teraz późną jesienią robi na mnie wrażenie. 
  Moim celem jest grodzisko zlokalizowane na sporej górce. Stając pod wzniesieniem adrenalinka idzie mi w górę. Wyobraźnia zaczyna działać na pełnych obrotach. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się ,że był to to typowy gród obronny. To znaczy ,że w razie zagrożenia okoliczni mieszkańcy mieli tu schronienie. W takich miejscach łatwiej było się bronić. . Położony wysoko z dość urwistymi zboczami ,wokół rozciągają się bagna.Na samej górze rozpoznać można zarysy wałów. Zapewne kiedyś na nich stała drewniana palisada. Nasuwa się pytanie kto tu przebywał? W internecie znalazłam dwie sprzeczne informacje. Pierwsza ,że to miejsce zamieszkania Jaćwingów druga ,że gród służył do obrony przed Jaćwingami.
  Gród został na szczęście przebadany przez archeologów. Znaleziono 2663 części naczyń. Na tej podstawie wyodrębniono trzy fazy osadnicze. Pierwsza osada była tu w epoce żelaza , druga we wczesnym średniowieczu (VIIIw) ,a trzecia wczesnośredniowieczna X- XIIIw. Wedle badan archeologicznych istniało tu tylko ,krótkie osadnictwo rozwijającej model kultury Jaćwingów.
  Kto by pomyślał ,że w tak spokojnym pięknym widokowo miejscu tyle się działo.
Grodzisko w Łosośnej Wielkiej

Strome zbocze grodziska


Jeszcze widać zarysy walów

Wały grodziska Łosośna Wielka

Góra obsypuje się


 . Moi idą na spacer nad jeziorko powstałe po żwirowni. Ja zostaję i szczegółowo oglądam zbocze. Ponieważ ,cześć górki obsuwa się przyglądam się kamieniom. Zastanawiam się czy ktoś mnie nie weźmie za głupa. Pochylona nad piaskiem wymieszanym ze śmieciami tworzę pewnie dziwaczny widok. Na szczęście jest pusto. Kamienie to glównie typowe otoczaki. Ale znalazłam coś ciekawego.
Znalezione na terenie grodziska w Łosośnej Wielkiej. Wygląda jak kawałek ceramiki z odbitym wzorem.

Grodzisko to nie jedyna ciekawe miejsce w Łosośnej Wielkiej. Troszkę dalej mijamy starą groblę. Tuż za nią nad rzeką Łosośną możemy podziwiać stary młyn. Wybudowany w 1798 roku całkiem dobrze zachował się do dzisiejszych czasów. Może dzięki temu ,ze ma konkretnego właściciela
Rzeka Łosośna ,a w głębi stary młyn

Idąc jeszcze kawałek dalej główną drogą docieramy do pozostałości już niestety tylko zespołu dworskiego z końca XVIIIw. Widać resztki bardzo porządnego murowanego budownictwa. Doskonale widać technologię budowania. Zastanawiam się kiedy ten obiekt popadł w ruinę. Interesujące jest to ,że drewniany dwór z 1722r w Łosośnej Małej stoi dzielnie dalej , a murowany budynek jest tylko cieniem pięknej pewnie przeszłości. Po drugiej stronie drogi stoi kamienna obora ,która służy do dziś ,a jest prawdopodobnie częścią gospodarstwa dworskiego(pewności jednak nie mam).Wyraźnie widać tez ciągnące się pozostałości kamiennego ogrodzenia. Doczytałam się ,że właścicielami dworów w Łososnej Wielkiej i Małej była ta sama rodzina. Ciekawe gdzie są pochowani?
Ruiny dworu w Łosośnej Wielkiej

To musiała być bardzo porządna budowla








 Będąc w tej okolicy nie można przeoczyć dworu w Łosośnej Małej (przebywał w nim nawet Stanisław August Poniatowski). Pisałam o nim tutaj. Trzeba pamiętać ,że obiekt jest własnością prywatną  . Właściciele są bardzo miłymi ludźmi.
 Na uwagę  zasługuje  też Pałac w Pawłowiczach. Tutaj spadkobiercy walczą jeszcze o odzyskanie swojej własności ( chyba ,że cos się zmieniło). Miejsce te ma też swoją mroczną legendę. O wszystkim piszę tutaj
  Mam tylko nadzieję ,że Was nie zanudziłam.   :)

Wiadomości zaczerpnęłam z pracy Łukasza Reczulskiego - Rodzime czy obce.Przyczynek do badań nad wczesnośredniowiecznym garncarstwem pólnocnego Podlasia