
poniedziałek, 22 października 2012
O WIELKIEJ MIŁOŚCI KOTA DO RYBEK
Od około dwóch miesięcy mamy w domu olbrzymie akwarium.. Największą wielbicielką zbiornika z rybkami jest nasza kocica. Gdy je pierwszy raz ujrzała aż oniemiała (ze szczęścia ma się oczywiście rozumieć).Tyle żarcia w jednym miejscu! I to w dodatku ruszającego się.Przed konsumpcją mogła by być niezła zabawa.Jednak zły pan rozczarował biednego kotka i na owym akwarium położył pokrywę.Utrudnienie okrutne ale spróbować zawsze można. Oto co wyprawia Bozenka!
piątek, 19 października 2012
Koń w pracy
Dzisiaj taka ciekawostka. Kiedyś dawno temu kiedy byłam małą dziewczynką mieszkałam w blokowisku w samym centrum Białegostoku. Przez większość roku nasze podwórko ze starą gruszą pośrodku wypełnione było gwarem dzieci w różnym wieku. Jednak w czasie wakacji robiło się pusto.Prawie każde dziecko miało dziadków na wsi i tam w czasie kanikuły były wywożone.Oprócz tego ,że rodzice mieli święty spokój niosło to też inne dobre strony. Dzieci widziały całe gospodarskie życie ,często uczestniczyły w pracach w obejściu ,a także na polu.Dzisiaj czasy się zmieniły .podwórko i kontakt z otaczającym światem zastąpił komputer .Jednak nie do tego zmierzam.
Wiecie co jest hitem wycieczek dla dzieci i młodzieży w ciągu ostatnich dwóch lat? Koń w pracy! Zajęcia trwają około dwóch godzin. W tym czasie dzieci mają okazję zobaczyć jak kiedyś wykorzystywało się konia do pracy na roli i ba można samemu spróbować orki. Na początku oczywiście nikt nie chce ,a bo się pobrudzą lub tips odpadnie.Jednak za chwilę znajdują się chętni. Zobaczcie jak to wygląda:
Oczywiście największym zainteresowaniem cieszą się przejażdżki wozem i indywidualna jazda na koniu.
Miłego weekendu! najlepiej na łonie natury :)
Wiecie co jest hitem wycieczek dla dzieci i młodzieży w ciągu ostatnich dwóch lat? Koń w pracy! Zajęcia trwają około dwóch godzin. W tym czasie dzieci mają okazję zobaczyć jak kiedyś wykorzystywało się konia do pracy na roli i ba można samemu spróbować orki. Na początku oczywiście nikt nie chce ,a bo się pobrudzą lub tips odpadnie.Jednak za chwilę znajdują się chętni. Zobaczcie jak to wygląda:
Najpierw jest pokaz orki |
Jest i chętna! |
Orka to ciężka praca |
Oczywiście największym zainteresowaniem cieszą się przejażdżki wozem i indywidualna jazda na koniu.
Jest i kucyk |
Miłego weekendu! najlepiej na łonie natury :)
wtorek, 16 października 2012
Kwiaty na starej porcelanie
Ostatnimi czasy moje roślinne hobby pochłonęło mnie całkowicie. Szukam blogów hobbystycznych w internecie, wyciągam przykurzone książki i czytam ,czytam..Na chwilę (pewnie dość krótka)odłożyłam na bok ukochane książki podróżnicze oraz przewodniki. Te ostatnie zbieram namiętnie marząc ,że może kiedyś dotrę w te miejsca.
Od zawsze w moim rodzinnym domu honorowe miejsce zajmowała stara porcelana.Część kolekcji to pamiątki rodzinne, które były u nas od zawsze. Zupełnego fioła na tym punkcie miał mój tata. Namiętnie kupował stare dzbanki w desie. Dobrze pamiętam pewien dzień , miałam wtedy z 10 lat , kiedy tata zamiast wypłaty przyniósł do domu swoją nową zdobycz -dzbanek do wody z sygnaturą manufaktury królewskiej.Moja mama ,która pasji tej nigdy nie podzielała ,na chwile oniemiała by zaraz wybuchnąć z pełną mocą..Dzbanek jednak został.Dziś 15 lat od śmierci mojego taty powód tamtej awantury jest ozdobą mojej kolekcji .Kupując porcelanę zawsze mój tato brał powiedzmy filiżankę i patrzył pod światło. Tylko cieniutka ceramika przepuszczająca światło spełniała jego wymogi. Trudno więc powiedzieć czym zauroczył go owy dzbanek.Zrobiony jest bowiem z dość grubego fajansu Nigdy już się tego nie dowiem.
Dzisiaj pokaże wam moje ulubioną porcelanę z motywami kwiatowymi.Część jest poobijana lub wręcz sklejana z cześci ..Zapraszam do oglądania.(większość to Kuzniecowy -carska Rosja)
Od zawsze w moim rodzinnym domu honorowe miejsce zajmowała stara porcelana.Część kolekcji to pamiątki rodzinne, które były u nas od zawsze. Zupełnego fioła na tym punkcie miał mój tata. Namiętnie kupował stare dzbanki w desie. Dobrze pamiętam pewien dzień , miałam wtedy z 10 lat , kiedy tata zamiast wypłaty przyniósł do domu swoją nową zdobycz -dzbanek do wody z sygnaturą manufaktury królewskiej.Moja mama ,która pasji tej nigdy nie podzielała ,na chwile oniemiała by zaraz wybuchnąć z pełną mocą..Dzbanek jednak został.Dziś 15 lat od śmierci mojego taty powód tamtej awantury jest ozdobą mojej kolekcji .Kupując porcelanę zawsze mój tato brał powiedzmy filiżankę i patrzył pod światło. Tylko cieniutka ceramika przepuszczająca światło spełniała jego wymogi. Trudno więc powiedzieć czym zauroczył go owy dzbanek.Zrobiony jest bowiem z dość grubego fajansu Nigdy już się tego nie dowiem.
Dzisiaj pokaże wam moje ulubioną porcelanę z motywami kwiatowymi.Część jest poobijana lub wręcz sklejana z cześci ..Zapraszam do oglądania.(większość to Kuzniecowy -carska Rosja)
Popękane i stare ale cudne |
Misternie namalowane kwiaty -dziś już niestety przyblakłe |
Podwójna patera pochodzi z tej samej zastawy co talerze wyżej pokazane |
Fiołkowy staruszek |
Niezapominajki |
Duży biało różowy pozłacany ponad 100-letni Kuzniecow |
Cudny dzbanuszek do śmietanki |
I znowu fiołki |
poniedziałek, 8 października 2012
W poszukiwaniu Pałacu Kawelina
Pod koniec lutego wspomniałam na swoim blogu o Mikołaju Kawelinie ,a było to tutaj >http://spodpsiejgorki.blogspot.com/2012/02/maa-wies-i-wielki-hrabia.html . Była to osoba niezwykle zasłużona dla białostockiego sportu o bardzo ciekawym choć trochę tajemniczym życiorysie. Z pochodzenia był Rosjaninem .W latach 1890-1891 prawdopodobnie poznał swego rówieśnika Józefa Piłsudskiego,który został wysłany na Syberię za działalność wywrotową. Piłsudski 21 lutego 1900r został aresztowany i osadzony w X pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Po 11 miesiącach rozpoczął głodówkę , dzięki przekonująco symulowanemu obłędowi został umieszczony w więzieniu w Petersburgu, skąd w maju 1901 udało mu się uciec.Wielce prawdopodobne jest ,ze dzięki pomocy Kawelina, który był wysokiej rangi oficerem Gwardii Carskiej. W nagrodę władze polskie podarowały Kawelinowi majątek w Majówce. Małżeństwo Kawelinów ukochało sobie to miejsce i przebywało tu do 1914 roku. Po wybuchu pierwszej wojny wyjeżdżają do Nicei, Tam rozwodzą się. a Mikołaj Kawelin wraca sam do Polski w 1921 r a co ciekawe dostaje polskie obywatelstwo.Postanawia odbudować spalony przez Niemców w 1915r pałac.
( Wiadomości te zaczerpnęłam z książki Zbigniewa Karlikowskiego Sto lat Białostockiego Kolarstwa).
Pałac piękniał . Były w nim salony, pokoje stołowe, gościnne,gabinet osobisty ,łazienki sanitariaty.W salonie stał fortepian , na podłodze leżały perskie dywany.Były tez stylowe meble i kanapy. Obok pałacu Kawelin wybudował kort tenisowy.
W sierpniu 1939 r Kawelin opuszcza Majówke i wyjeżdża do Warszawy. gdzie umiera w 1944 roku.
W pałacu Majówka władze radzieckie urządzają sierociniec dla dzieci , które potem wywożą w głąb Rosji. Wycofując się niszczą i palą pałac.Po wojnie postanowiono zatrzeć wszelkie ślady po pałacu. Budynek zostaje rozebrany ,a z cegieł wybudowane zostają nadleśnictwa np Dojlidy.Resztę dokończyła okoliczna ludność i poszukiwacze skarbów.( Z. Karlikowski)
Chociaż mieszkam blisko Majówki nigdy tam nie byłam. Zawsze byłam przekonana ,że nic ale to nic tam nie ma.Ku mojemu zaskoczeniu w ubiegłym tygodniu dostałam od Anonima komentarz pod moim postem,że jednak coś zostało.Niewiele ale jednak coś.
Z dużym zainteresowaniem udałam się na rekonesans tego miejsca. W Majówce przy samej szosie mijamy dwa domy.W las prowadzi nas niegdyś prywatna,wybrukowana, Kawelinowa droga. W czasach świetności stał tu szlaban , stróżówka i nie każdy mógł tu wjechać.Teraz jedynym problemem jest straszna nierówność drogi. Prawdę mówiąc nie wiemy gdzie był pałac. Jedyna wskazówka jest ten bruk.Po ok 2 kilometrach przejeżdżamy mostek , widzimy stare, parkowe klony oraz zdziczałą aleję dereniowa.Bruk się kończy.kończy. Domyślamy się ,że to na pewno gdzieś tu. Czy w miejscu tego lasu jeszcze 70 lat temu mógł stać okazały pałac? Czy tu mogło tętnić życie? Nie do wiary jaką siłę ma przyroda ,a czas zamazuje dawne zupełnie inne czasy.Przyznam ,że w pierwszej chwili nie trafiliśmy.Postawiłam na to ,że teren będzie płaski. Okazało się ,że resztki a nawet okruszki pałacu znajdują się na niewielkiej górce. Dól na dole. Niektóre po pałacowych piwnicach. ale chyba większość pokopanych ręką człowieka.Och szukało się tutaj tych skarbów szukało. Widok niesamowity,. Znalazłam nawet wystającą rurę chyba kanalizacyjną. Resztki murów mieszają się z korzeniami drzew. Niektóre doły poprzykrywane gałązkami. Trzeba bardzo uważać by nie wpaść. Przedzierając się chaszcze docieramy do leśnej rzeczki Płoski. Widać jeszcze ślady jej regulowania. Oglądając się widzę ze droga do tego miejsca też obsadzona była dereniami i chyba kaliną.Mieliśmy tam wpaść tylko na chwile ,a w byłym majątku majówka spędziliśmy dobre trzy godziny.
Ach gdzie ten pałac ,gdzie te korty z chłopcami podającymi piłeczki...
(wykorzystałam wiadomości z książki Zbigniewa Karlikowskiego)
( Wiadomości te zaczerpnęłam z książki Zbigniewa Karlikowskiego Sto lat Białostockiego Kolarstwa).
Pałac piękniał . Były w nim salony, pokoje stołowe, gościnne,gabinet osobisty ,łazienki sanitariaty.W salonie stał fortepian , na podłodze leżały perskie dywany.Były tez stylowe meble i kanapy. Obok pałacu Kawelin wybudował kort tenisowy.
W sierpniu 1939 r Kawelin opuszcza Majówke i wyjeżdża do Warszawy. gdzie umiera w 1944 roku.
W pałacu Majówka władze radzieckie urządzają sierociniec dla dzieci , które potem wywożą w głąb Rosji. Wycofując się niszczą i palą pałac.Po wojnie postanowiono zatrzeć wszelkie ślady po pałacu. Budynek zostaje rozebrany ,a z cegieł wybudowane zostają nadleśnictwa np Dojlidy.Resztę dokończyła okoliczna ludność i poszukiwacze skarbów.( Z. Karlikowski)
Chociaż mieszkam blisko Majówki nigdy tam nie byłam. Zawsze byłam przekonana ,że nic ale to nic tam nie ma.Ku mojemu zaskoczeniu w ubiegłym tygodniu dostałam od Anonima komentarz pod moim postem,że jednak coś zostało.Niewiele ale jednak coś.
Z dużym zainteresowaniem udałam się na rekonesans tego miejsca. W Majówce przy samej szosie mijamy dwa domy.W las prowadzi nas niegdyś prywatna,wybrukowana, Kawelinowa droga. W czasach świetności stał tu szlaban , stróżówka i nie każdy mógł tu wjechać.Teraz jedynym problemem jest straszna nierówność drogi. Prawdę mówiąc nie wiemy gdzie był pałac. Jedyna wskazówka jest ten bruk.Po ok 2 kilometrach przejeżdżamy mostek , widzimy stare, parkowe klony oraz zdziczałą aleję dereniowa.Bruk się kończy.kończy. Domyślamy się ,że to na pewno gdzieś tu. Czy w miejscu tego lasu jeszcze 70 lat temu mógł stać okazały pałac? Czy tu mogło tętnić życie? Nie do wiary jaką siłę ma przyroda ,a czas zamazuje dawne zupełnie inne czasy.Przyznam ,że w pierwszej chwili nie trafiliśmy.Postawiłam na to ,że teren będzie płaski. Okazało się ,że resztki a nawet okruszki pałacu znajdują się na niewielkiej górce. Dól na dole. Niektóre po pałacowych piwnicach. ale chyba większość pokopanych ręką człowieka.Och szukało się tutaj tych skarbów szukało. Widok niesamowity,. Znalazłam nawet wystającą rurę chyba kanalizacyjną. Resztki murów mieszają się z korzeniami drzew. Niektóre doły poprzykrywane gałązkami. Trzeba bardzo uważać by nie wpaść. Przedzierając się chaszcze docieramy do leśnej rzeczki Płoski. Widać jeszcze ślady jej regulowania. Oglądając się widzę ze droga do tego miejsca też obsadzona była dereniami i chyba kaliną.Mieliśmy tam wpaść tylko na chwile ,a w byłym majątku majówka spędziliśmy dobre trzy godziny.
resztki Kawelinowego bruku |
Rzeczka Płoska |
Po obu stronach drogi derenie |
W pałacu u wejścia były dwa duże akwaria z rybkami |
Służba składała się z 18 osób |
W pałacu były łazienki ,sanitariaty ( hura! jest ! jest! Adam chodź rura w ziemi ,znalazłaaaam!) |
W pałacu dominował język rosyjski i francuski. Po polsku rozmawiano ze służbą |
Juz nie długo i tego nie będzie widać.Przyroda nie zna sentymentów |
W swoim pałacu w Majówce gościł zespoły artystyczne, tancerki zapraszane specjalnie z Francji |
Coś jest pod tymi kijkami,coś okrągłego betonowego |
Będac często we Francji przywoził do pałacu wszelkie nowinki techniczne |
Przykre |
Czyżby resztki pieca? |
Widać jeszcze resztki po regulacji rzeki |
Teren pałacowy |
A trochę dalej wita nas to |
Droga leśna specjalnie wybrukowana dla Pana Hrabiego |
Fornale codziennie przywozili do pałacu warzywa ,owoce ,nabiał... |
Znów droga prowadząca nad rzekę wysadzana dereniami |
(wykorzystałam wiadomości z książki Zbigniewa Karlikowskiego)
Subskrybuj:
Posty (Atom)