Budzę się gwałtownie w nocy.Wyrażnie słyszę serię wystrzałów z karabinów maszynowych.Nie ,nie, myśle niemozliwe, to sen lub podobny odglos.Siadam na łózku ,a dzwięk nie milknie lecz wręcz się nasila..Zaczynam się bać i serce wali mi jak oszalałe. Budzę swojego meża : Adam slyszysz? Wojna jaka czy co? I wtedy doznaje olśnienia. Toż kilka kilometrów ode mnie funkcjonuje poligon. Przez kilka lat uśpiony i prawie niesłyszalny. Obudził się po rozpętaniu konfliktu krymskiego i dużo częściej słychac z niego odgłosy manewrów wojskowych. Nigdy jednak te odgłosy mnie nie zbudziły. Dzięki Bogu ,że to tylko ćwiczenia...
Nie mam na razie czasu na napisanie i opracowanie porządnego posta. Odwiedzone i obfotografowane mam dwie wielkie dawne dworskie posiadłości .Na lepsze czasy czekają tez materiały dotyczące Powstania Styczniowego ,których mam całe mnóstwo.Chyba szybciej jednak napisze o Lanzarote. Ach w wiosennych planach mam jeszcze obfotografowanie i opisanie miejsca bitwy z Jaćwingami w roli głównej. .Jeszcze niedawno krajobraz był zupełnie biały. Ziemię otulila gruba warstwa sniegu ,a powietrze było niezwykle mrożne. Ja poniewaz mam tylko wolne niedziele ( i to nie wszystkie)staram się nadrobic tydzień i chociaz w jeden dzien porzadnie sie poruszać i mile zmęczyć.
Dzisiaj pokaże zdjecia zimowe oraz te całkiem wiosenne. Niektóre robione telefonem.
 |
Zaśnieżona droga |
 |
Zimowy las |
 |
Na śniegu doskonale widać tropy zwierząt |
 |
W tym miejscu w tym roku rzeki nie skuł mróz |
 |
Zaśnieżona Lagerta pies mojej córki |
 |
Lagerta (znacie te imie?) |
 |
Barzo przyjemnie stac przy ognisku w zimowy ,mrozny dzień |
 |
Zupełnie niewidoczny zamarznięty leśny strumień ale spod spodu słychac szum wody |
 |
Jest i woda |
 |
Bobry działaja |
 |
Lagerta szaleje |
 |
Piesek zmarzł w łapki więc wyląował na rękach |
A tu wiosennie
 |
Ten sam las ,ta sama droga |
 |
Strumyk odtajał |
 |
Kwitnie wawrzynek wilcze łyko |
Jest parę minut po północy. Zapatrzona w tablet ogladam Wspaniałe Stulecie. Wtem któś naciska dzwonek w bramce.Dziwne..Wyglądamy przez okno ,a tam ...policyjny radiowóz i dwóch funkcjonariuszy.Czy tu mieszka taki i taki?( mój syn). Jeśli tak to proszę wyjść. Nogi mi się uginają. Policja w nocy nie przyjeżdża bez ważnego powodu. Przez głowę przechodzi tysiąc myśli ale jedna dominuje :wypadek , oczywiscie okropny wypadek. Telewizja nauczyła co może oznaczac taka wizyta. Serce mi wali i prawie już płaczę. Po chwili wraca mój mąż ,który wyszedł porozmawiać .Po minie widzę ,że jest dobrze.Okazuje sie ,że poszukiwany jest kolega mojego syna. Jest podejrzenie ,że chce popełnić samobójstwo i rodzina szuka go wszedzie.Etam myślę Łukasz to nie typ samobójcy Miły i spokojny chłopczyk. Pewnie rozstał się z dziewczyną i baluje z kolegami. Rano otwieram faceebok i czytam: Poszukiwania zakończone , finał tragiczny.Nie mogę uwierzyć.Ten młody ,sympatyczny człowiek powiesił się w pobliskim lasku. Jestem w szoku i ciągle mam przed oczami jego twarz Był u nas w domu dziesiątki razy ,jadł razem obiady.Szkoda go strasznie.... A nastepny dzień był taki słoneczny...