poniedziałek, 25 listopada 2019

Żubry na żywo listopad 2019

  W niedzielny, zimny ,listopadowy poranek naszła mnie ogromna ochota na spotkanie z naturą. Dzień jest bardzo krótki więc szkoda czasu na wylegiwanie się na kanapie. Wybrałam się jak na mnie bardzo szybko i wczesnym przedpołudniem jechałam  leśną drogą w kierunku Krynek.
  Pierwszy przystanek to niewielki lasek , w którym dwa razy spotkałam samotnego samca żubra . Zapewne odrzucony przez stado żyje sobie w pojedynkę. Jakiś miesiąc temu zupełnie niespodziewanie miałam z nim spotkanie prawie oko w oko. Wyszłam w lesie prosto na niego . Ja zamarłam on zamarł . Ja sprawdziłam odległość do samochodu i pomyślałam czy biegam dostatecznie szybko , a on w tym czasie odwrócił się i wolnym spokojnym krokiem oddalił się w głąb lasu. Oj była adrenalina ,a serce biło jak szalone. Tym razem jednak lasek wydawał się pusty i jedynie na okolicznych łąkach w oddali widać było liczne sarenki i łanie. Kiedy już miałam opuścić to miejsce na skraju lasu dostrzegłam samicę łosia. Ona zdziwiła się na mój widok ja na jej i wyraźnie przestraszona szybkim krokiem oddaliła się w gęstwinę lasu.




 



Zatrzymałam się na polnej drodze by na zaoranych polach zobaczyć czy są tam odbite tropy zwierząt. Było ich całe mnóstwo  ,a wśród nich olbrzymie żubra.Wokół krajobraz przepiękny choć już późno jesienny. Słoneczko cudnie przyświecało niestety nie dając ciepła ,a przeraźliwie mroźny wiatr pogłębiał uczucie zimna.

Kiedy już miałam odpuścić i jechać w stronę domu w oddali zobaczyłam ogromne stado żubrów. Chwilę pobłądziłam próbując jechać w ich kierunku. Wreszcie są  piękne , majestatyczne zwierzęta .Oprócz mnie podziwia ten widok jeszcze kilka osób. Co ciekawe każdy robi zdjęcia ze statywem i aparatem z ogromnych rozmiarów obiektywem. Wszyscy w moro lub czymś podobnym i między nimi ja w bordowej kurtce z nokonem w ręku który wydawał mi się w domu ogromniasty ,a tu wśród tych armat znikł do rozmiarów zabawki.
Żubry są bardzo spokojne. Wyrażnie przyzwyczajone do widoku człowieka. Cześc stada leży młodzież próbuje brykać w zabawie. jednak widac wyrażnie ,że w stadzie są osobniki pilnujące odwrócone przodem do ludzi i bacznie analizujące ewentualne zagrożenie.Kiedy jeden z fotografów decyduje się podejść bliżej kilka żubrów odwraca się gotowe do obrony. Zawsze trzeba utrzymywać bezpieczną odległość i nie niepokoić niepotrzebnie stada.






Tutaj widac jak zwierzeta ustawiają się przudem do fotografa ,który podszedł zbyt blisko.


Szczęśliwa choć mono zmarznięta wracam do domu. Robi się ciemno...

czwartek, 7 lutego 2019

Zima w Egipcie - początek

 Jakie jest najlepsze lekarstwo na zimne i krótkie dni? Wyjazd  w poszukiwaniu słońca!  Kryterium tym razem była temperatura i  możliwie krótki lot. Padło na niezawodny o tej porze roku Egipt. Czemu Hurghada? Bo po tej stronie Morza Czerwonego jeszcze nie byłam. Bardzo szybko udało mi się dobrać odpowiedni do naszych wymagań hotel. Wykupiłam wycieczkę i kilka dni później rano jechaliśmy w kierunku lotniska Chopina.
 Lot przebiegł spokojnie . Czas umililiśmy sobie zamówiona kawą i kanapkami zrobionymi jeszcze w domu. Nad  Afrykę wlecieliśmy kiedy juz było ciemno. Z góry podziwiałam światła Kairu ,olbrzymiej ponad 20 milionowej metropolii.

  Jak miło wychodzić z samolotu kiedy owiewa cie zupełnie inne powietrze niż zostawiłaś w Polsce. Ciepło,rozkoszne  jak przyjemnie.Jeszcze tylko formalności wizowe, stempelek za stempelkiem papierologia , nieodłączne how are you? i jedziemy do hotelu. Po kilkuminutowym transferze jesteśmy w naszym hotelu Sea Gull. Dostaliśmy olbrzymi pokój z dodatkowo maleńkim salonikiem wyposażonym w wygodną kanapę, dwa fotele i stolik. Nasz zachwyt minął w momencie rozwieszenia okna. Okno w okno, na dole kuchnia z głośnym wentylatorem .Jak się później okazało nawet słońce nie miało szans tu dotrzeć. Wiedzieliśmy że pokój będzie do wymiany. Ale to zostawiliśmy na następny dzień.
 



W hotelowej restauracji zjedliśmy kolację i szybciutko prawie biegiem pognaliśmy w stronę nocnego morza.







Nad wodą puściutko. Tafla morza była przepięknie podświetlona podkreślając przejrzystość i kolor wody. Pomyślałam nawet ,że jak to miło ,że stworzyli taką dodatkową atrakcję. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie że pewnie po części jest to spowodowane względami bezpieczeństwa. W sąsiednim bowiem hotelu Bella Vista dwa lata wcześniej właśnie od strony morza dostali się napastnicy zabijając kilku spokojnie wypoczywających turystów.










Gdy już z grubsza zwiedziliśmy teren hotelu przyszedł czas na spacer ulicami Hurghady. Tak jak wspominałam wcześniej mieszkaliśmy w samym sercu miasta więc nigdzie nie musieliśmy dojeżdżać. Odprowadzani uśmiechem strażnika wyszliśmy na zewnątrz.Chociaż była już bardzo późna nocna godzina miasto tętniło życiem. Chaos to pierwsze co mi przyszło do głowy.Klaksony samochodów z każdej strony  . Ruch uliczny bez jakichkolwiek  chyba zasad. Przejście na drugą stronę ulicy to sport ekstremalny.Do tego ogromna nachalność sprzedawców licznie stojących przed swoimi sklepami.Ja do tego nie jestem w stanie się przyzwyczaić. Egipt to przepiękny super ciekawy kraj. Bez dwóch zdań jestem jestem fanką jego niesamowitych zabytków , bogatej historii  ,słońca i ciepła ale nie jestem fanką mentalności i kultury Egipcjan. Tyle tytułem wprowadzenia  :)

   

piątek, 28 grudnia 2018

Żubry na żywo

 Nie wiem jak u Was ale na Podlasiu tegoroczne święta pierwszy raz od wielu lat były białe. Korzystając z pięknej aury ,która niestety tak szybko odchodzi , w drugi dzień świąt pożegnaliśmy zastawione stoły i udaliśmy się w teren. Zimowe miesiące to świetny czas na obserwację żubrów na żywo i to było to naszym celem.
W pierwszej kolejności zajrzeliśmy na Pierekał. Tutaj leśnicy dokarmiają zwierzęta i kiedyś  właśnie w tym miejscu udało mi się zobaczyć całkiem spore stado żubrów. Jednak tym razem było pusto. Jednak wokół pełno było śladów bytności tych pięknych zwierząt.





Pierekał

Pierekał

Leśna sadzawka 

 Pojechaliśmy dalej w znane nam miejsca pobytu żubrów. Jadąc główną drogą na Krynki ku naszej wielkiej radości na pobliskim polu pasło się niewielkie stado . Czasem zupełnie nie trzeba ich szukać -one znajdują się same. Spokojne, zupełnie nie zainteresowane obserwatorami dostojnie pozowały do zdjeć .
Żubry




Nie tylko nas zainteresowały żubry przy drodze







 Z ogromną przyjemnością obserwowałam te ogromne zwierzęta. Krótka sesja zdjęciowa w poszukiwaniu kolejnych osobników. ale o tym w następnym poście

czwartek, 13 grudnia 2018

Ukryta w lesie rampa kolejowa z czasów zimnej wojny

Resztki torów kolejowych

       

    Szukając kolejnej ukrytej w lesie rampy kolejowej troszeczkę pobłądziliśmy. Jak się okazało ta budowla z czasów zimnej wojny została całkiem nieźle ukryta. Prowadzą do niej leśne mniej lub bardziej uczęszczane drogi Zanim trafiamy ną tę właściwą, w trawie wśród drzew znajdujemy resztki torowiska . Prawie go już nie ma .Podejrzewam ,że podkłady kolejowe ozdabiają nie jeden ogródek ,a elementy metalowe trafiły na skup złomu. Nieliczne dotrwały do dziś w ziemi. Idąc ich tropem w pewnym momencie po obu stronach drogi pojawia się wał . Im bliżej jesteśmy rampy tym robi się coraz wyższy.Jest na tyle długi ,że spokojnie mógłby stać przy nim zupełnie nie zauważony skład pociągu. Mogę się tylko domyślać ( być może błędnie) ,że nasypy mogły też służyć do ewentualnego łatwego ukrycia  pociągu pod  materiałem maskującym.


Po bokach pojawia się wal



resztka torowiska

Wał robi się coraz wyższy


Jeszcze trochę widoczne torowisko



 
  Po krótkim spacerze ukazuje nam się ona Polsko-sowiecka rampa kolejowa z czasów zimnej wojny. Zapewne miała służyć do szybkiego przerzucenia broni i wojska w razie ewentualnego konfliktu zbrojnego. Po jednej stronie rampy znajdowały się tory z rozstawem polskim ,a po drugiej radzieckim. Możliwe więc było bezpośrednie przełożenia sprzętu z pociągu do pociągu beż tracenia czasu na zmianę podwozia .

Polsko -sowiecka rampa kolejowa z czasów zimnej wojny

 Rampa jest w całkiem dobrym stanie. Nawierzchnia nie jest mocno zarośnięta więc zapewne rampa jest wykorzystywana jako część drogi. Jednak w czasie naszego nie krótkiego pobytu nie spotykamy nikogo. Tylko cisza i odgłosy lasu. Nie niepokojeni przez nikogo na środku rampy rozkładamy się z naszym piknikiem czyli kanapkami i kawą w termo kubku. W takim miejscu wszystko smakuje lepiej.
Piknik na rampie










 
  Tuż za rampą droga rozwidnia się w dwie strony. Na jednej z nich widać jeszcze resztki granitu identyczne jak na rampie





 Jeśli chcecie zobaczyć to miejsce polecam wybrać się tam jesienią bądź wiosną ewentualnie zimą bez śniegu. Ja byłam latem i bujna zielen skutecznie zasłaniała ciekawe elementy.